Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 sierpnia 2010

Nasza klasa

Zjazd klasowy powinnien odbywać sie po trzech dekadach. Wtedy można poobserwować, kto ma udane dzieci, kto się rozwiódł, kto jest bogaty... I przede wszystkim: kto ma ile zmarszczek. Obecnie jednak zauważyć można tendencję do życia w biegu. Nie mamy czasu czekać długo na zjazdy. Więc organizujemy zlot po kilku latach.. Trochę czasu już minęło, można przyuważyć która ma chłopaka, kto skończył jaką szkołę - zawsze coś.

Wieś pod Fishville. Spotkanie klasowe. Przybywają prawie wszyscy. I Falka po sąsiedzku wpada, choć spotkań klasowych z definicji nie lubi. Jeśli gdzieś nam jest źle, nie ma powodu dobrowolnie przychodzić w to samo miejsce, nawet jak wódka będzie. Ale ciekawość zwycieżyła i Falcia zrobiła się na bóstwo (są różne bóstwa w Panteonie) i przybyła. Jak ją przywitają? Będą pamiętać?
Przed wejściem czekają przypadkiem jej dwaj najlepsi koledzy z tych długich ośmiu lat. "Tadzio Czaruś" i "Adaś z ławki obok". Więc wiadomo, że wieczór jest do uratowania. Witają się czule ("Już myśleliśmy, że ci te cholerne książki świat przysłoniły i zapomnisz przyjechać""Przytyłaś") i wchodzą na salę. Widać poruszenie. Ku zdziwieniu bohaterki wszyscy (!) po kolei podchodzą witać się, obejmować i całować. Mirek - łobuz pyta jak za dawnych lat "A masz zadanie z matmy?". I standardowe: "Poszłaś na studia?"
I zaczyna się impreza. Czas na rekonesans: nikt nie ożenił się jeszcze, dwie dziewczyny są zaręczone - z dumą prezentują błyskotkę na palcu, jedna z koleżanek ma dziecko, ale wybrała opcję "bez męża" lub on wybrał inaczej... Zmarszczek nie ma nikt. Karolina dalej wpatruje się maślanymi oczami w Michała. Michał obecnie nie ma karku - taki jest umięśniony (ABS). Rozalka zerka na Marcina - te jego niebieskie oczy! Ola zerka na Tomka - najprzystojniejszego w klasie. Kasia zerka na wszystkich - może się który nawinie. Falka zerka na kieliszek. Bo jak się stresuje to powinna wypić. Tadzio i Adaś dopilnowali, by koleżanka o suchym pysku nie siedziała nad przesoloną sałatką, Wreszcie wyszli pogadać.

W ostatnich latach podstawówki trzymali się razem. Jako rzekoma elita klasowa - intelektualiści wioskowi. Znali się całkiem nieźle i chyba lubili trochę. Z Adasiem Falcia siedziała ponad rok w jednej ławce, z Tadziem na komersie poloneza tańczyła. Adaś był daaaawno temu miłością Falci, ale miłość Adasia miała inne imię. A gdy Adaś zainteresował się Falcią, ta była już mądrą dziewczynką i wolała książki od chłopców.
Kilka zdań wystarczyło, by załapali, że dalej potrafią znaleźć wspólny język. Podobne poczucie humoru, tematy. Wszyscy troje kreowali się na takich dojrzałych, obwąchanych z życiem. Czego to oni nie przeszli, czego nie widzieli. Okazało się, że wszyscy nie mają szczęścia w miłości. Widać takie sieroty emocjonalne trzymają się razem. Poopowiadali sobie krótko kto z kim, dlaczego i dlaczego już nie. Było śmiechu sporo.

W tzw. międzyczasie Karolina, od lat zakochana w Michale (ABS), spełniła swoje marzenie. Spełniła je w toalecie, razem z rzeczonym Michałem. Może Rozalka też by zrealizowała śmiałą wizję z podstawówki, ale pierścionek zaręczynowy pogarszał jej kreatywność a wzmagał czujność Marcina. Zadowoliła się więc rozmową. Pikantną. Kasia podrywała Adriana. Adrian nie stanowił może towaru pierwszej klasy, ale był. Zaś Kasia była wolna, więc dążyła do połączenia obu bytów. Bezskutecznie. Honorata - organizatorka spotkania - brylowała w towarzystwie. Za kilka miesięcy miał odbyć się jej ślub i będzie pierwszą mężatką w tej klasie. To osiągnięcie. Piotruś - najspokojniejszy w gronie, dziecko niemal - pił wódkę w tempie godnym podziwu. Alkohol w ręku Piotrusia wydawał się profanacją. Kilka godzin później Piotruś będzie biegał wokół budynku, by wytrzeźwieć przed powrotem do domu.

Falcia przypatrywała się swoim kolegom i koleżankom z ukosa. Interesowało ją, jak zmienili się ci ludzie, co czytają, gdzie bywają. Dowiedziała się, że kilka dziewczyn zbiera na wesele, bo wiadomo, że trzeba się pokazać. I musiała biedna Falcia odpowiedzieć na sakramentalne pytanie dlaczego nie chce wyjść za mąż. Powiedzieć prawdę? Że boi się mieć męża pijaka, lekkoducha, podrywacza? Że chciałaby swemu dziecku zapewnić wspaniały dom i kochającą, czułą rodzine a skoro nie ma gwarancji, ze się uda, woli nie powoływać człowieka na świat? Że nie wie, czy potrafi okazać dziecku miłość, jakiej ono potrzebuje? Nie, tego Falcia nie powie. I tak nie zrozumieją. Bąknęła coś, że nie do twarzy jej w bieli i wódka lała się dalej.

Wszyscy flirtowali w najlepsze. Każdy dopadł swoją dawną miłość i robił co mógł, by przelotem dotknąć ręki tej osoby. Bo to takie miłe. Co się takiego stało? Spotkało się dwadzieścia osób, które spędziły razem osiem lat w szkolnych murach. W podstawówce wszystko było takie wielkie i ważne: miłości na zawsze, przyjaźnie do śmierci, wrogowie po grób. I strach było pocałować wybrankę, bo może odepchnąć lub, co gorsza, okaże się, że my nie potrafimy się całować tak jak w filmie. A teraz to co innego. Jesteśmy dorośli, palimy papierosy i mamy partnerów. Całować sie potrafimy, na tym nie poprzestaniemy, jak Bóg pozwoli. Ale ten dawny dreszczyk został.

Staje przed nami śliczna dziewczyna i my wiemy, że to Ala, która było dobra z polskiego ale raz dostała jedynkę z koniugacji. Ala wie, że nam się podobała, bo biegaliśmy za nią i podstawialiśmy jej nogę - wiadomo, że to objaw uwielbienia. Ala w szóstej klasie dała nam złote mysli i w siedemnastym pytaniu: "Podaj inicjały Twojej sympatii" wpisaliśmy A.S. Odczytała to na muzyce i cztery razy spojrzała na nas na lekcji. I teraz stoimy w dusznej sali, może tańczymy przy powolnej piosence, ona trzyma rękę na naszym karku, jak w filmach o miłości, i wiemy, że oto może spełnić się marzenie z dzieciństwa. A jak sie spełni, wracamy do naszej Gośki, dziewczyny od trzech lat. Gośka nie zrozumie, kim jest dla nas Ala. Gośka pewnie nawet złotych myśli nie prowadziła nigdy, to się nie zna. Te romanse na spotkaniach klasowych to taki powrót do przeszłości. Tak, jakby przyjechać w podstawówce pod szkołę własnym autem - koniecznie czerwonym i zachodnim, w skórze, z włosami na żelu.

Alkohol oficjalny, ze stołu, mieszał sie z tym zakazanym, przyniesionym w plecakach. Gdy już ciężko było opanować teraźniejszość, zaczęły się wspomnienia. Wszyscy opowiadali na wyścigi, co im się zapamiętało z ośmiu długich lat. I te małoletnie romanse przywoływano - śmiechu było sporo. Falcia za dużo nie wspominała. Jakoś cieżko byłoby powiedzieć wszystkim, że podstawówka wydawała jej się niekończącym się złym snem, że czekała na koniec, że nudziła się i marzyła o wyjeździe w inne miejsce. Przecież nic jej nie zrobili. Byli życzliwi, kolegowali się, nawet nie wypominali braku matki. Ale ona cierpiała na swój mały sposób i czuła, że dusi się wśród nich. Ale tego oni się nie dowiedzą.
Zabawa miała się ku końcowi. Michał pocałował czule Karolinę i wrócił do dziewczyny, z którą za rok się ożeni i będzie miał słodkiego bobasa. Po Rozalkę przyjechał narzeczony, z którym do dziś zbiera na wesele marzeń - lata upływają, ale ona dla jednego wieczoru jest gotowa wiele poświecić. Ola wraca do dwójki dzieci. Mąż Arab zostawił ją dla kolejnej blondynki. Piotruś zrozumiał, że bieganie wokół budynku nie wpływa zbawiennie na jego samopoczucie i wrócił pijany do domu - po cichu, by mama nie słyszała. Mirek wreszcie odebrał telefon od dziewczyny. Tyle razy dzwoniła przez ostatnie godziny, ale on nie mógł odebrać, bo akurat pił albo całował się z Kasią. Tomek obiecał Oli spotkanie, ale jego dziewczyna nie może się o tym dowiedzieć.

Świtało. Następny zjazd za pięć lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz