Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 sierpnia 2010

Inauguracja

Wszyscy piszą, nikt nie czyta. Ponoć. Ja też wracam do stukania w klawiaturę. Zupełnie egoistycznie. Zawsze rozumiałam innych i siebie przez pryzmat słów. I chyba od zawsze próbowałam pisać. Gdy miałam kilka lat, znikałam w ogrodzie z kartką papieru i długopisem. Rodzinie oznajmiałam: „Idę pisać wiersze”. I wpatrywałam się w kartkę. Pusta kartka od małego budziła we mnie dreszczyk emocji – oznaczała możliwości. Jeszcze nikt niczego nie zapisał, czyli nie zepsuł. Tak po swojemu odkryłam „Tabula rasa”.


Przez ostatnich kilka lat pisałam mało – okazjonalne wierszyki dla znajomych, by zrobić im przyjemność. Na inne pisanie nie miałam czasu. Bo przecież pisałam rozprawę doktorską! Brzmiało to poważnie i tłumaczyło wszystko. Nie mogłam podróżować, czytać, mieć hobby, bo pisałam rozprawę. Przez półtora roku napisałam tyle, co kot napłakał, ale wymówka była świetna. Teraz nadszedł czas decyzji. Rozprawiłam się z rozprawą. Odwiesiłam doktorat na czas nieokreślony. I dobrze mi z tym. Wracam do życia.


Jeśli dostałeś ode mnie linka do tej strony, widocznie proponuję Ci poznanie mnie odrobinę lepiej, niż do tej pory. Ty oczywiście nie musisz z tej propozycji korzystać. To, że piszę bloga, nie oznacza wcale, że mam coś ciekawego do powiedzenia. Nie oznacza też, że tu jestem prawdziwą, stuprocentową sobą. Nie licz na to. Zawsze jesteśmy w jakimś stężeniu. Jak spirytus. Najlepszy, jaki osiągnięto w warunkach laboratoryjnych ma ponoć 96%. Choć podejrzewam, że u jakiegoś Józka w chałupie mógł powstać taki spiryt, że się wszelkie laboratoria mogą schować. A ja jestem właśnie jak spirytus – w różnych stężeniach. W pracy pokazuję trochę siebie, ale rozcieńczam to dla niepoznaki sokiem grzecznej niuni i dolepiam etykietkę – uniform pracownika. Więcej siebie dodaję w rozmowach prywatnych, ale tu też jestem ostrożna. Bo jak pokażę prawdziwą twarz a ktoś skrytykuje to będzie mi przykro. Tu chyba znajdziesz mnie najwięcej. Ale jeśli spotkamy się na ulicy i spytasz o jakiś niewygodny fragment tego bloga, pewnie powiem Ci ze śmiechem, że to tylko kreacja i nie ma o czym gadać. Nie mów mi czasem, że smęcę lub gram na emocjach. Ty patrz.




Być może przeczytasz tu o sobie. Widocznie wywarłeś na mnie jakieś wrażenie. Nie będę się tłumaczyć z tego, co piszę – to moja przestrzeń. Zaakceptuj, proszę lub nie czytaj. Nie spodziewaj się, że coś ugładzę lub nie opublikuję ze wstydu przed Tobą.




Piszę tego bloga przede wszystkim dla siebie. Zadziwiają mnie drobne zdarzenia, które lekko podrasowane mogą zaciekawić też innych. Wielokrotnie wspominałam różne sytuacje ze swojego życia i żałowałam, że nie opisałam tego literacko. Widocznie nadszedł czas. Może wreszcie rozprawię się z duchami przeszłości. Ciebie zapraszam do obserwowania tych zmagań.


Jeśli trafiłeś tu przypadkiem, mam nadzieję, że nigdy mnie nie namierzysz, nie dowiesz się kim jestem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz