Bajka o sławnym rycerzu Łukaszu
i Jego karierze w królestwie zwanym Biblioteką...
Dawno temu, przed wiekami (z dokumentów tak wynika),
miała problem Biblioteka: brak jej było pracownika.
Informatyk był potrzebny: zdolny, młody, z doświadczeniem.
A że czas już wszystkich naglił – dano w prasie ogłoszenie.
Że szukają do roboty, że wypłata będzie pewna.
A do tego pół królestwa, dodatkowo zaś – królewna.
Nazjeżdżało się facetów; każdy mądry, pilny, skory.
Wszyscy chcieli tu pracować i z królewną mieć amory.
Przybył także pewien rycerz (miał laptopa zamiast tarczy);
I powiedział, że wypłata w zupełności mu wystarczy.
Nie chce dostać pół królestwa i królewny mieć nie musi.
Jak ucieszył się Dyrektor! Na rycerza wnet się skusił.
Więc pracuje Łukasz ciężko, klika dziennie osiem godzin.
I nie męczy się on wcale. Mocne zdrowie mają młodzi!
Gdy drukarka połknie papier, gdy terminal się zepsuje,
albo laptop ma wirusa – Łukasz cały świat ratuje!
Czeka go świetlana przyszłość: awans, sława, słodkie słowa.
I pomyśleć: dostał pracę, bo z królewny zrezygnował.
Dobrze wyszedł na tym chłopak: praca, studia, perspektywy;
A królewny sam poszukał – teraz Łukasz jest szczęśliwy!
Doceniają go współbracia i dyrektor go szanuje.
Gdy urodzin dzień nadchodzi, każdy hucznie to świętuje.
Delegacje nadciągają, kwiaty niosą, hymny klecą,
o wspaniałym pracowniku mówić będą matki dzieciom!
I ja także mam życzenia: dużo słońca, szczęścia stosu,
wytrwałości, moc odwagi i życzliwych mrugnięć losu.
Niech układa Ci się w życiu i nadziei źródło płynie
A radości słodka mgiełka niechaj nigdy już nie minie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz