Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lipca 2012

Zza krat

Dziewczyna wchodzi na teren aresztu - z własnej woli. Uznała, że cela to dobre miejsce, by ratować ludzi literaturą. Idzie niepewna, choć to kolejna wizyta z książką za kratą. Układa w myślach, co powiedzieć kobietom, które życie poznały sto razy lepiej niż ona - i to z tej poplamionej strony. Ona zasłania się książką - wierzy, że druk jest talizmanem, który uchroni ją od dyskomfortu smutnych ścian i krat. Na miejscu spotyka życie w siedmiu wariantach. Każdy bogaty w doświadczenie, każdy w cieniu paragrafu. I ona - sterylna, z idealizmem w kieszeniach - staje przed nimi.

Tu następuje 90 minut okrytych tajemnicą. Ona stąpa na palcach, by nikogo nie skrzywdzić, bo wie, że za maską może kryć się wrażliwa osoba. Wie też, nauczyła się przez lata, że siłą całego świata nie zbawi. I że czasem te jej książki to jak kwiatek do kożucha.

Po spotkaniu zamyka się za jej plecami krata. Panie zostają - odpokutować za to i owo. Ona wychodzi - walczyć z tym i owym. Chciałaby całemu światu powiedzieć, że tam była, że widziała i tam nie jest tak jak ludzie myślą i mówią. Że jest szansa, że warto a nawet trzeba działać. Ale świat ma swoje sprawy; panie, które pauzują na ławce rezerwowych nie są światu potrzebne. Oddam idealizm w dobre ręce.

sobota, 14 lipca 2012

Paris


Mogę porozmawiać chwilę o tym mieście z kimś, kto był tam kilka razy i chyba czuje się tam podobnie jak ja. Nie wymieniamy tępo atrakcji z przewodnika - dzielimy się wrażeniami - niby ulotnymi ale odcisnęły one w nas piętno. On mówi też, że do Paryża jedzie się tylko z osobą, którą się kocha. Ja zaprzeczam. Byłam z kolegą - było super!! Doprawdy? Opowiadam o słońcu, gradzie, Notre Dame i gdzieś pomiędzy wersami o niezrozumieniu - nielingwistycznym. Że celebrowałam mój Paryż sama, obok drugiego celebransa. Doprawdy? Tak.

Więc jednak jest Paryż miastem tylko dla zakochanych? I po jego uliczkach spaceruje się tylko trzymając za rękę ukochanego? Notre Dame oglądać należy jako odbicie w jego oczach? W Saint Chapelle to on ma być moją świętością? W Luwrze mam dotykać go niepostrzeżenie, by czasem nie wzbudzić oburzenia faraonów, Nike - bezrękiej zazdrośnicy i pani kustosz pokrytej kurzem? Trzeba się dzielić bagietką na pół, karmić oliwkami i chować przed deszczem pod jednym parasolem? Musimy wstrzymywać ruch pieszy, by się pocałować setny raz tego ranka? Trzeba powtarzać uparcie "Je t'aime!" jakby w innym języku wyznanie było nieważne? I jego imię trzeba wymawiać tak śmiesznie, z francuskim akcentem i błyskiem w oku?

Czy przy odprawie na lotnisku nie powinni pytać o to, co mamy w sercu, nie tylko w plecaku? Jeśli jedziesz samotnie, przekierują Cię do jakiegoś kurortu na Krecie albo zaproponują Egipt last minute. W gorącym piasku smażyć się można samemu.

223 lata temu zburzono Bastylię. Ciekawe, czy oni wszyscy kogoś kochali.