Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 19 lipca 2011

Księżniczka i groch

Zrozumiałam, co znaczy samotność w tłumie. Wcześniej potrafiłam tylko podać definicję, teraz to czuję. Wokół widzę sporo osób, które są dla mnie życzliwe. Widzę kilka, które chcą mi pomóc, garną się do mnie i proponują wspólne spędzanie czasu. I chwała im za to, że mam do kogo buzię otworzyć i z kim czasem pomilczeć. Ale jednak miotam się po mieszkaniu/bibliotece (zależnie od pory dnia) i zastanawiam się, jak ubogacić moje życie. Bo jest jakieś takie szare, może w sepii. 

Pierwszym pomysłem na poprawę samopoczucia (wymuszonym koniecznością) było sprzątanie ciuchów. Nagle okazało się, że mam milion skarpetek, z tego ok 500 tyś. nie ma pary. Moja skłonność do chomikowania sprawia, że chciałabym samotne skarpetki schować, bo "może kiedyś znajdzie się para"... Ale podjęłam dorosłą decyzję i skarpetki wyjechały specjalnym transportem na okoliczny śmietnik. Pora jeszcze pożegnać się z bluzkami sprzed 10 lat, gdy byłam szczupła ("zostawię je jeszcze rok - może schudnę"). 

Teraz w mieszkaniu wygląda przestronniej (ale akcja "sprzątanie mikroświata" trwa). Nadal jednak odczuwam dyskomfort. Odczuwam brak, niespełnienie. "Życzliwy" twierdzi, że to mój zegar biologiczny tyka i ciało domaga się reprodukcji. :-) Ale to chyba nie tak - raczej moja dusza domaga się re-produkcji, działania, zmieniania świata. Coś mnie uwiera, jak ziarnko grochu słynną księżniczkę. Ale może musi uwierać. Gdyby nie groch - owa księżniczka byłaby anonimowa. A tak mamy księżniczkę na ziarnku grochu.

Rok temu, gdy rzucałam z hukiem doktorat, obiecałam sobie więcej podróżować - trochę tych wyjazdów się nazbierało. Praga, Warszawa, Wisła, Zakopane, wkrótce Lwów. Może teraz pora podjąć decyzję o jakimś wolontariacie, działaniu dla innych. Ile można wpatrywać się w czubek własnego nosa, choćby nie wiem jak piękny on był...?  "Chcę zostać porządnym człowiekiem. Szukam wspólnika - nie będę się sam wygłupiać". Właśnie.