Stoję przed przejściem dla pieszych. Obok chłopak - na oko 16-latek. Nieśmiały, cichutki. Przypatruje mi się. Chcę uniknąć wszelkich konfrontacji, więc odruchowo naciskam uparcie guzik, by zielony ludzik wybawił mnie z opresji. Młodzian przysunął się i przemówił:
-Niech pani tak nie naciska, bo pani zepsuje.
Przestaję, by go nie prowokować. Odpowiadam tylko honorowo:
-Skoro pan tak uważa...
Mija pięć lepkich, ciężkich sekund. Już wiem, że w czaszce młodziana narodził się pomysł. Chyba nawet widziałam świecącą mu nad głową żarówkę. I pada pytanie:
-A ma pani chłopaka?
Tu mnie młody rozwalił!. "Dziecko - myślę sobie - ty jesteś młodszy ode mnie o jakieś dziesięć lat. Ja bym ci mogła dyktando zrobić, wiersza nauczyć. Mogłabym być twoją nauczycielką, panią twego świadectwa." Przypomniałam sobie, jak wiele mam już lat i młody wkurzył mnie jeszcze bardziej. Odpowiadam bojowo:
-A jakie to ma znaczenie?
Ale amant był przygotowany. Odrzekł, jakby przeprowadzał wywód logiczny na zajęciach z kółka zainteresowań w gimnazjum:
-To ma znaczenie. Bo jeśli pani nie ma chłopaka, ja nim mogę zostać.
Cholerne czerwone światło! Kiedy pojawi się mój ludzik piszczący? A tu trzeba się bronić przed romantycznym kochankem. Więc wymyślam na poczekaniu, by mądrze brzmiało:
-Obawiam się, że mój narzeczony się na to nie zgodzi.
To było dobre. Nawet bardzo. Tak zyskałam narzeczonego. Szybko. Czy jestem gotowa na takie zaangażowanie? Muszę. Rycerz za to informuje:
-Narzeczonego zawsze można zdradzić.
We mnie zawrzało! Ruszyłam na pasy. Co mi tam ludziki zielone. Trzeba się salwować ucieczką. Ledwo przyjęłam oświadczyny a już muszę walczyć z pokusą zdrady. Wparowałam na jezdnię, prosto na ... zielonego ludzika. Włączyło się światło mojej wolności. Młody dostrzegł mój gniew. Wycofał się z planów o wspólnym domku, dzieciach i psie. Powiedział wyraźnie zawiedziony:
-Więc pani z tych wiernych... Szkoda.
Od dawna byłam przekonana, że to przejście dla pieszych jest zbyt ruchliwe. Trzeba tam uważać. A najlepiej przechodzić na czerwonym świetle - dla bezpieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz