Muzeum Chleba, Szkoły i Ciekawostek w Radzionkowie to „przechowalnia” tego, co ma już swoje lata i być może trafiłoby na śmietnik historii. Wycieczkowiczów przyciąga tu ów chleb, ale na miejscu okazuje się, że pasjonat i twórca ekspozycji, p. Piotr Mankiewicz, zebrał w kilku salach tysiące przedmiotów codziennego i niecodziennego użytku, których lata świetności przypadają na XIX i pierwszą połowę XX-tego wieku. Królują oczywiście przeróżne plecionki na chleb, specjalne szufle do wyciągania wypieków z pieca, sam piec, pojemniki na chleb... Ale to tylko część tego, co przygotowano dla zwiedzających.
|
Makatka kuchenna |
|
Witraż |
Gospodarz wykluczył na starcie oprowadzanie typu: znudzony kustosz mówi równie znudzonym głosem: „Kolejny eksponat to...”. On zadaje pytania, naprowadza, czeka, poprawia. Niezwykle intensywne dwie godziny! Pan Piotr bierze do ręki kolejne przedmioty, wprawia w ruch, opowiada anegdoty, odkłada, za sekundę bierze coś innego, kolejna anegdota, kolejna ciekawostka. I dalej! A to? A tamto? A to znacie? A to do czego? Domaga się myślenia, kojarzenia a to nie jest praktykowane w muzeach. Zwiedzający mogą dotykać eksponatów – nie usłyszeliśmy ani jednego słowa sprzeciwu, gdy braliśmy do rąk kolejne cuda.
|
Tabliczka na ścianie |
Wchodzimy do kuchni/łazienki, gdzie na sznurze suszy się bielizna, na szafce maszynki do golenia, krem Nivea – z czasów, gdy była to jeszcze polska marka, poniżej pralka „Polka” z patentem, obok urządzenia, dzięki którym nasze babcie stroiły się dla kawalerów. Pod ścianą nieśmiertelny „byfyj” a w nim, prócz zestawu kawowego, „Bis”, „Bieluks” i „Śnieżka”. Mamy też mityczne makatki na ścianach.
|
Pralka
Suszarka
Lokówka |
|
Makatka kuchenna |
Po drodze mijamy tabliczkę „Nie pluj”, pod nią przekornie spluwaczka, obok nocnik. Dalej toaleta gustownie ukryta w krześle i bidet na kółkach. Nad wszystkim tabliczka „Dbaj o czystość”. Sporo opakowań spożywczych (np. po margarynie) i wszędobylskie reklamy. Jest też maszyna do przygotowywania lodów, przenośna lodówka do sprzedaży tychże a nawet przyrządzik do robienia lodów w wafelkach. W oczach mętlik.
|
Puszka |
|
Reklama |
|
Tabliczka |
Dalej: mikser napędzany pracą mięśni właściciela. Obok drylownica, także na korbkę, następnie obieraczka do jabłek – prototyp tej, którą można kupić teraz w TV Markecie. W głębi leży maszynka do wyrobu „szkloków” czyli landrynek, dalej podobne maszynki do ciastek, wafli i jeszcze do oblatów. I kolorowe pudełko z dumnym napisem „Landryny”. Ale za takie smakołyki trzeba przecież zapłacić! Stoją więc zabytkowe kasy, jedna z tabliczką: „Kasa wykazuje natychmiast każdą wpłaconą sumę.”
|
Kasa... |
|
... z tabliczką |
|
Drylownica |
W jednym z kątów na szafce oryginalne, francuskie saboty. Ta nazwa dała początek terminowi „sabotaż” – ponoć gdy zwalniano masowo francuskich robotników pod koniec XIX wieku, ci wkładali swe obuwie w tryby maszyn i hamowali produkcję. Obok sabotów na tkaninie przepis na piernik, dalej filiżanka z ochraniaczem na wąsy, „wkładka”, by mleko nie wykipiało, kubek dla niewidomych z napisem (alfabet Braille’a): „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
|
Sabot |
|
Kubek dla niewidomych |
|
Lodówka |
Potem czas do szkoły: więc nieśmiertelne ławki z kałamarzami i tabliczkami, mundurki oraz tornistry. I obowiązkowo legendarne majtki z klapą! Oszołomiona tym widokiem nie zdążyłam zrobić zdjęcia, więc posiłkuję się Googlami. Na ścianie zdjęcie niemieckiej klasy z zaznaczoną w kółku głową chłopca, Józka. To niejaki Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. I jeszcze jedno zdjęcie: grupa wystrojonych chłopców pozuje z nauczycielem do pamiątkowej fotografii. Każdy na galowo. I nawet nie razi tak bardzo, że wszyscy, prócz jednego małego bogacza, są boso... W gablotach sporo stalówek, ale z powodu braku stali, robiono je ze szkła...
|
Klasa - widok ogólny |
|
Tornistry |
|
Majtki z klapką |
|
Czytanka, jak widać :-) |
|
Chłopcy boso, jeden w butach... |
|
Klasa Josepha Ratzingera |
Jeszcze kącik techniczny, czyli mnóstwo prototypów naszych kompów czy lapków. Była też dostojna mysz komputerowa i dziadek naszego pendriva, ale mało mobilny – ważył kilka kilogramów. Mnie zaś zauroczył telefon z dołączoną instrukcją. Dzwonienie to nie takie hop-siup!
|
Instrukcja obsługi telefonu |
|
Rzeczony telefon |
|
Komputery |
|
Dziadek laptopa |
Muzeum stworzono w ten sposób, by z każdego kąta, z każdej przestrzeni wyzierała historia. Ale nie taka napuszona, zakurzona, z medalami na piersi. W tym muzeum chowają się przedmioty, które stanowiły codzienność naszych babć. Jeszcze nasze mamy potrafiły się tym od biedy posłużyć, a my tylko gapimy się i mylimy pojemnik do lewatywy z poidełkiem...
Spotkanie zakończyliśmy zagadką z kategorii „konie i jeźdźcy”. Takie Derby Radzionków. Niestety, klapa na całej linii. Zestaw zagadkowy kupiłam. Zaciekawionym mogę zaprezentować. Kto zgadnie, dostanie nagrodę. Ale to tylko twarzą w twarz.
Informacje:
Muzeum Chleba, Szkoły i Ciekawostek w Radzionkowie,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz