Dziś do okienka podszedł starszy pan. Bardzo grzeczny, kulturalny. Nie pasował do tego gwaru rozmów, huku liftów. Spytał, czy można przyspieszyć realizację zamówienia – kazano mu czekać minimum 30 minut. Dodał, że w domu została jego żona, chora na Parkinsona i nie wolno mu zostawiać ją na długo. Mimo zakazu szefowej, zadzwoniłam do magazynu z prośbą o realizację poza kolejką. Niestety, nikt nie odebrał... Pan powiedział, że przyjedzie jutro, bo musi teraz wracać do żony. I odszedł.
A ja zostałam. Z moimi „wielkimi” problemami. Aż wstyd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz