Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 12 grudnia 2010

Jak podczas choroby poderwać faceta

Jesteśmy tak skonstruowane, że pragniemy płci przeciwnej zaprezentować się z jak najlepszej strony. Stroimy się, malujemy, śmiejemy perliście, by tylko zaciągnąć samca do łóżka i przed ołtarz (kolejność dowolna). Ale nadchodzi taki etap w życiu, że jesteśmy chore. Stan taki może utrzymywać się trzy dni, tydzień, dwa tygodne, miesiąc... Obecnie czas pędzi z prędkością TGV, więc absolutnie nie możemy pozwolić sobie na wykluczenie z towarzystwa przez miesiąc. Sytuacja wymaga od nas kreatywności. Musimy elastycznie podejść do porad zawartych w prasie kolorowej.

1)Wygląd.
Nie szalej! Klasyczna „mała czarna” nie jest Ci teraz potrzebna. Przyda się stara koszula flanelowa, za duży sweter taty, stare spodnie, pod nimi kosmicznie grube rajstopy i wielkie skarpety.  Gdy wychodzisz, nie zapomnij wielkich, ciepłych butów, 3-metrowego szalika, śmiesznej czapki, rękawiczek nie do pary i olbrzymiej kurtki puchowej. Jesteś gotowa!

2) Zapach
Zapomnij o zapachach typu Dior, Chanell... I tak masz katar, więc nic nie czujesz. Skoro co wieczór nacierasz stopy spirytusem, zapach jaśminu nie przebije się przez te opary. Zresztą, jesteś chora i nie wolno Ci się przesadnie myć, więc perfumy niewiele tu pomogą. Dla bardziej wymagających: kilka kropel Amolu potrafi zdziałać cuda. Zastąp zwykły spirytus Amolem a może poczujecie do siebie miętę... Korzystna będzie także nutka syropu na kaszel.

3)Dodatki
Czapkę, szalik, rękawiczki i buty mamy omówione. Zostaje jeszcze torebka. Odpada malutka, zgrabniutka torebusia, w której mieszczą się tylko klucze i szminka. W Twojej torebce na czas choroby musi się znaleźć: dziesięć paczek chusteczek, dwa syropy (na kaszel suchy i na mokry), tabletki na gadło, inne tabletki na gardło (te pierwsze przecież nie działają!), jeszcze inne tabletki na gardło (warto mieć wybór), aspiryna, sztyft do nosa, krople do nosa, witamina C (dużo!!), suplementy diety (ze trzy), termos z gorącą herbatą, książeczka zdrowia, karta czipowa do lekarzy, trzy recepty, dwa skierowania i wapno. Oprócz tych specyfików, musisz mieć także elementy, których w torebce modnej pani nie może zabraknąć przez cały rok: śrubokręt, dwie książki, notatnik, długopis, kolorowe zakreślacze, telefon komórkowy, portfel skórkowy, parasol, baterie typu AAA (żeby do niczego się nie przydały), żarówka i trzy śrubki.

4) Gdzie go spotkać?
Najłatwiej w poczekalni u lekarza. Zwróć tylko uwagę, do jakiego specjalisty czeka. Tych do wenerologa skreślamy od razu. Najbezpieczniej wybierać spośród tych do lekarza rodzinnego.  Grypa, zapalenie płuc a nawet rozstrój żołądka – tyle możemy wybaczyć naszemu księciu. Obowiązkowo poddajemy obiekt dyskretnej obserwacji: próbujemy ustalić, co mu dolega, czy ta choroba jest dziedziczna i czy obniży odporność wspólnego potomstwa. Możemy nawet, w przypływie odwagi, zagadać. Odradzam jednak drastyczne hasła typu: „Kiła?” lub „Też miałam kiedyś taką biegunkę”. Proponuję zacząć od klasycznego, nudnego nawet „Dzień dobry”.

5) Rozmowa zagajająca
W poprzednim punkcie zasygnalizowano już potrzebę rozmowy. Niestety, drogie panie, rozmowę przeprowadzić należy. Choćby po to, by poznać dźwięk głosu wybranka, zanim w kościele zabrzmi jego miękkie „tak”. Wiemy, że mężczyźni niewiele mają do powiedzenia, a to co mają, mówią w sposób skrajnie niefachowy, ale nie wymyślono jeszcze lepszej metody na wzajemne poznanie. Zaczynamy standardowo „Dzień dobry”. Potem staramy się skierować rozmowę na właściwe tory. Bezpiecznie rzucić z przejęciem „Ach, te grudniowe śnieżyce...” (Uwaga! Wcześniej sprawdzić w naszym podręcznym kalendarzyku, czy to aby nie sierpień). Można też coś dodać o skorumpowanej, nieudolnej służbie zdrowia. Ryzykujemy jednak, że obiekt jest w jakiś sposób powiązany z lecznictwem.

Staramy się unikać opowieści o własnych problemach/anomaliach zdrowotnych; chyba, że mamy coś naprawdę ostrego, co wywrze silne wrażenie na interlokutorze. Jeśli mamy takiego asa w rekawie, warto go przedstawić („W dzieciństwie zostałam porwana przez UFO i mam teraz w głowie taką płytkę, która może służyć jako telefon komórkowy”); jednak pamiętajmy, by podać szczegóły, które uprawdopodobnią naszą historię („Z tej płytki ciężko połączyć się z abonentami Playa”). Opowieść o wrzodzie na pupie zostawiamy na dalszy etap znajomości. Dużo dalszy etap!
Rozmowa zagajająca to także dobry moment, by dowiedzieć się, czy obiekt ma żonę i/lub dzieci. Wystarczy zapytać z troską: „Nie boi się pan, że pozaraża żonę i dzieci?”

6) Umówmy się
Jeśli wyczuwamy, że druga połówka myśli tak samo jak my, że lubi ten sam syrop i ma tyle samo gorączki nad ranem, pora wymienić się numerami telefonu/gg/mailem. Odpada sztampowy tekst: „To może się zdzwonimy”. Warto zaproponować: „Znam świetnego specjalistę od płuc. Podaj mi swój numer, prześlę Ci smsem namiar na tego lekarza” albo (dla odważnych!) „To mój numer; zadzwoń a pobawimy się w doktora”. Jeśli nie mamy wizytówki ani karteczki, możemy numer wybrankowi napisać na chusteczce (Uwaga! Sprawdźmy najpierw, czy chusteczka jest czysta!). Żeby udowodnić, ze jesteśmy zaradne, warto dodać, gdzie najtaniej w mieście kupić można hurtowe ilości witaminy C. Niech facet wie, że na byle kogo nie trafił!

7) Klapa?
Jeśli romans skończy się klapą, nie przejmujmy się. Zawsze możemy zrzucić to na gorączkę i totalne osłabienie w momencie zapoznawania obiektu. Przecież byłyśmy tak chore, że to cud, że poderwałyśmy człowieka a nie małpę. Chociaż...

1 komentarz:

  1. Ad.1. Zapomniałaś o ważnym elemencie mody "chorobowej" - majtkach typu REFORMY. Są duże, ciepłe i z tradycjami. Polecam :
    http://www.wadima.com.pl/?page=Assortments&partcollection=1%2C2%2C3%2C4%2C5%2C6%2C7%2C8%2C9%2C10%2C15%2C17&agegroups=4&lang=pl&PHPSESSID=b632efe932790914eefc30c8e6c3537b

    OdpowiedzUsuń