Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 kwietnia 2012

Kobieta w każdym calu

Jeśli chcesz zrobić przykrość znajomej, powiedz jej, że chyba czuje się mało kobieco. Ona zaprzeczy. Powie przekornie, że jest ucieleśnieniem zmysłowości i wulkanem kobiecej energii. Ale zasiejesz w niej niepokój. Zacznie analizować jak wygląda, jak się ubiera, jak zachowuje. Zauważy ze zdziwieniem, że się prawie nie maluje, nie traci czasu i kasy na wybór ciuchów, nie jest kokietką. Stara się być fajnym kumplem, bratem-łatą, wsparciem i innymi takimi ale rzeczywiście wstydzi się być kobietą.

Ty zacznij wtedy analizować na głos - że ona boi się, że okaże się mało atrakcyjna, że nie wpadła na to, by ustalić sobie formułę kobiecości. Ona będzie się bronić, że wie dokładnie jaka powinna być kobieta i może taka być w każdej chwili ale jej się akurat nie chce. Może po obiedzie. Może jutro. Może za rok.

Ona nie jest naiwna. Nie przyjmie Twoich słów z ufnością jak kromkę chleba. Będzie się nad tym zastanawiać tygodniami. Ze dwa razy spódnicę ubierze. Spróbuje popaćkać twarz kosmetykami, ale efekt będzie niewidzialny, w porywach zabawny. Zacznie przyglądać się sobie baczniej. Poobserwuje swoje relacje. Uzna z dumą, że jest lubiana. Jako kumpel - w spodniach. Pomyśli z przekąsem, że chyba będzie trzeba spodnie zdjąć. Ale w chwili szczerości przyzna, że gdy jest bezpieczna, w dobrym towarzystwie to czuje się kobieco. Wtedy może nawet kokietuje. A nawet strzela fochy. Dobrze jej w tej roli. Ale Ty rzuć hasło, że ona powinna być taka codziennie. Niech ma!

Cała sytuacja jest oczywiście wymyślona. Nie dotyczy absolutnie mnie. Ja jestem kobieca, urocza, kokieteryjna, zmysłowa... Mam świetny styl, co dzień zjadam pół szminki, oczy uparcie maluję (z zamkniętymi oczami :D ) i chodzę kręcąc zalotnie biodrami.Kto widział ten wie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz